33-letni mężczyzna z Gliwic zadzwonił w poniedziałek 3 października około 15.30 na numer alarmowy. Uznał, że świetnym pomysłem będzie zrobienie żartu i wszczęcie alarmu bombowego w Gliwicach - informuje policja.
Przez telefon powiedział funkcjonariuszowi, że chce wysadzić blok w Knurowie. Dyżurny policjant chwilę potem do niego oddzwonił i zapytał, który to blok chce wysadzić.
Skonsternowany dowcipniś szybko zmienił zdanie i powiedział, że chce wysadzić nie blok, a samochód, po czym szybko się rozłączył.
Ucieszony swoim pomysłem, nie przewidział, że przy wszystkich połączeniach z policją wyświetlane są numery telefonów, z których się dzwoni. Policjanci nie mieli problemu z ustaleniem jego adresu i personaliów.
Po kilkunastu godzinach na progu mieszkania na osiedlu Trynek zjawili się mundurowi. Na szczęście dla 33-latka wybryk z telefonem uznano za głupi żart i zakwalifikowano go jako wykroczenie, a nie przestępstwo.
Żartowniś trafił jednak na czas postępowania do aresztu - ma odpowiedzieć za bezprawne wywołanie alarmu.
A TERAZ ZOBACZ:
Ten robot muruje szybciej od człowieka. Wzniesie dom w zaledwie 2 dni