Co najmniej 2 osoby zginęły w trzęsieniu ziemi w Nowej Zelandii, które miało magnitudę 7,8. Nastąpiło ono 13 listopada ok. północy czasu lokalnego (godz. 12 czasu polskiego) 90 km na północny wschód od miasta Christchurch. Pierwszy wstrząs był odczuwalny w całym kraju, później doszło do serii kolejnych.
W katastrofie ucierpiały również zwierzęta. Trzy krowy, które przeżyły kataklizm, zostały uwięzione na małym fragmencie ziemi, który w wyniku wstrząsów oddzielił się od reszty pastwiska. Zwierzęta zostały na szczęście zauważone z pokładu helikoptera przelatującego nad małą miejscowością Kaikoura.
Początkowo nie wiadomo było czy dwie krowy i cielak były częścią większego stada i do kogo należały. Nikt też nie wiedział, w jaki sposób uratować bydło, które w dalszym ciągu było zagrożone - cały czas istniało prawdopodobieństwo kolejnych trzęsień, poza tym skrawek trawy nie zapewniał im wiele pożywienia.
Operator kamery - Chris Jones - uważa, że wyspa, na której zostały uwięzione krowy, mierzyła od 50 do 80 metrów szerokości - czytamy na portalu Science Alert.
Natomiast w wypowiedzi udzielonej Newshub dodaje, że film nie jest dobrej jakości, ponieważ nie mogli podlecieć bliżej zwierząt, żeby ich nie przestraszyć.
Zwierzęta zostały w końcu uratowane. Pomógł im ich właściciel, który razem z grupą wolontariuszy, przy użyciu łopaty i kilofa, wykopał ścieżkę. Dzięki temu mógł bezpiecznie wyprowadzić bydło z pułapki - podaje Science Alert.
Rolnik wyznał, że razem z tymi trzema udało mu się uratować w sumie 14 krów.
Warto nadmienić, że pisaliśmy też o psiaku, któremu - podobnie jak tym trzem krówkom - cudem udało się przeżyć trzęsienie ziemi. Historię szczeniaka, który teraz sam będzie ratował innych, możecie poznać TU.