Wszedł do płonącego budynku i uratował z pożaru dwie osoby. Nie przyjął nagrody, przekazał ją na dom dziecka

Dominik Kuba nie jest strażakiem ale zwykłym pracownikiem Zakładów Azotowych. Kiedy jednak pierwszego października w Klikawie koło Puław wybuchł pożar, wbiegł do płonącego domu. Wiedział, że w środku są ludzie.

W płonącym domu mieszkało dwóch starszych mężczyzn. Pan Dominik, choć świadomy zagrożenia, bez wahania wszedł do płonącego budynku i wyciągnął z niego dwóch ludzi. W tym samym czasie strażak z lubartowskiej jednostki zakręcił ulatniający się stamtąd gaz - czytamy na stronie Kuriera Lubelskiego.

Heroiczny wyczyn tego młodego człowieka został dostrzeżony i doceniony. Grzegorz Podhajny - komendant Powiatowy PSP w Puławach napisał list do pracodawcy Dominika, w którym podkreśla, że taka postawa zasługuje na szacunek. Szybka decyzja o podjęciu akcji ratunkowej zapobiegła ogromnej tragedii - podaje blog Puławy.

Pan Dominik ze Zbigniewem Gagatem, Wiceprezesem Zarządu Grupy Azoty PUŁAWYPan Dominik ze Zbigniewem Gagatem, Wiceprezesem Zarządu Grupy Azoty PUŁAWY Fot. Sławomir Kłak, zdjęcia publikujemy dzięki uprzejmości Grupy Azoty Puławy

Skontaktowaliśmy się z dzielnym i skromnym ratownikiem. Nie chciał robić szumu wokół siebie. Zaskoczył nas tym, co powiedział. Podkreślał, że to, co zrobił to codzienna praca innych:

Wszystko, co zrobiłem, robiłem tylko i wyłącznie dla dobra i bezpieczeństwa poszkodowanych, nie oczekując, aby ktoś nadał mi miano "bohatera". (...) Po prostu, moim zdaniem zrobiłem coś, co niektórzy ludzie robią codziennie, strażacy, obsada karetki czy nawet policjanci, a mimo to pozostają ciągle w cieniu

Pan Dominik był przeszkolony do udzielania pierwszej pomocy, dlatego czuł, że musi uratować tych ludzi.

Mam tytuł ratownika, przeszedłem kurs kwalifikowany udzielania pierwszej pomocy i jestem zobligowany udzielić pierwszej pomocy przed przyjazdem służb medycznych

powiedział w wypowiedzi dla portalu lublin112.pl.

Pan Dominik z Lechem Piekarzem, Dyrektorem Domu Dziecka w Puławach podczas przekazania prezentów w puławskim Domu DzieckaPan Dominik z Lechem Piekarzem, Dyrektorem Domu Dziecka w Puławach podczas przekazania prezentów w puławskim Domu Dziecka Fot. Sławomir Kłak, zdjęcia publikujemy dzięki uprzejmości Grupy Azoty Puławy

To jednak nie koniec historii. Za swój czyn miał dostać od Grupy Azotowej nagrodę. Odmówił jednak jej przyjęcia. Poprosił jednak, aby w zamian za te pieniądze spółka kupiła prezenty dla podopiecznych Domu Dziecka w Puławach. Całą sytuację skomentował w ten sposób:

Robiłem to, co do mnie należało, bezinteresownie.  Dlatego mało moralne by było, gdybym teraz przeznaczył tę nagrodę na swoje potrzeby. Są ludzie bardziej potrzebujący. Wolałem przeznaczyć pieniążki, które miałbym za uratowanie tej osoby, na pomoc dla dzieci z Domu Dziecka.

Cieszymy się, że są jeszcze tacy szlachetni i skromni ludzie jak pan Dominik. Mężczyzna nie tylko uratował życie dwóch osób, ale sprawił też, że na twarzy wielu dzieci w te święta pojawi się uśmiech.

A teraz zobacz:

Polski artysta pokazał, że talent nie zna żadnych ograniczeń