Na miejsce zgłoszenia udał się patrol. Policjanci dojechali do rezerwatu, a kiedy przeszli niecałe 700 metrów, znaleźli młodego człowieka, który wzywał pomocy.
Jak się okazało, spotkali 19-latka z Argentyny. Był zmarznięty, przemęczony wielogodzinną wędrówką, miał uraz nogi. Bardzo się ucieszył na widok ekipy ratunkowej – informuje gdańska policja.
Chłopak wybrał się na wycieczkę po Rezerwacie Ptasi Raj na Wyspie Sobieszewskiej, która jest częścią miasta. W pewnym momencie pechowy turysta zgubił się i nie wiedział, jak ma wrócić. Błąkał się więc w poszukiwaniu drogi powrotnej.
Mimo, że miał ze sobą telefon, to nie mógł wykonać żadnego połączenia. Nie miał wykupionej usługi roamingu. Spędził więc na wyspie 6 godzin. Na szczęście znalazł białą plandekę, z której zrobił wielką flagę. Dzięki temu zauważył go przechodzący niedaleko pracownik stoczni i zadzwonił po policję.
Nastolatek miał dużo szczęścia, albowiem miejsce, w którym się znalazł nie jest zbyt uczęszczane. W okolicy znajduje się jedynie stocznia.
Chłopak wielokrotnie dziękował za pomoc, a policjanci dla pewności, że nic mu się już nie stanie, odwieźli go do domu znajomych.
ZOBACZ TEŻ: Poszli na spacer na plażę. Wtedy zaczepiły ich przyjazne foki - zupełnie jak pieski!