Jechał samochodem i palił marihuanę. Zapach był tak silny, że policjanci poczuli go w swoim aucie

Policjanci jechali za mężczyzną, kiedy poczuli intensywny i charakterystyczny zapach dymu.

Na autostradzie M6 w Wielkiej Brytanii policja zatrzymała 53-letniego Jeffreya Chandlera. Testy wykazały, że Chandler był pod zdumiewająco silnym wpływem narkotyków. Aż 40-krotnie przekroczył dopuszczalny limit stężenia środków odurzających w organizmie, który kwalifikowałby go do niższego wymiaru kary.

Mężczyzna przyznał się do stawianych mu zarzutów. Nie tylko był pod wpływem narkotyków. Znacznie przekroczył też dozwoloną prędkość. Okazało się, że kiedy zauważył jadących za nim policjantów, przestraszył się i... przyspieszył. Ale to był tylko jeden z jego problemów.

Gdyby nie przyspieszył, policjanci nigdy nie dowiedzieliby się, dlaczego w ich radiowozie nagle przez klimatyzację napłynął do nich zapach marihuany. Po zatrzymaniu Chandlera okazało się, że mężczyzna siedzi w samochodzie w oparach dymu tak silnego, że czuć go było nawet w radiowozie. Wciąż nie wyjaśniono, jakim cudem w ogóle udało mu się prowadzić samochód.

Chandler został skazany na 4 miesiące więzienia w zawieszeniu na rok. Przez trzy miesiące musi przestrzegać godziny policyjnej, a przez kolejnych 30 nie ma prawa jeździć samochodem.

ZOBACZ TEŻ: Chcieli wyciągnąć ze zniszczonego parkingu auto. Podjechał dźwig i je chwycił - wtedy coś poszło nie tak