Wieczorem 6 marca dyżurny świebodzińskiej komendy Policji odebrał telefon od mieszkanki gminy Skąpe. Kobieta obawiała się o życie znajomego. Opowiedziała o sms-ie, który brzmiał jak ostatnie pożegnanie i śladach krwi przed jej mieszkaniem. Policjant wysłał na miejsce funkcjonariuszy.
St. sierż. Aleksander Gajdka i post. Przemysław Rudziński potwierdzili słowa kobiety - na posadzce zastali brunatno-czerwone plamy.
Policjanci rozpoczęli poszukiwania. Mimo zmroku, używając latarek, wypatrywali na podłożu śladów rannego. "Krwawy" trop zaprowadził ich do oddalonych o kilkaset metrów zarośli. Pośród nich leżał poszukiwany mężczyzna. 51-latek miał głęboką ranę ciętą przedramienia, wokół było sporo krwi. Funkcjonariusze założyli mężczyźnie opaskę uciskową i opatrunek, które zatamowały krwawienie, a następnie zawiadomili pogotowie.
W szpitalu okazało się, że 51-latek ma przeciętę tętnicę. Znajdował się w stanie hipowolemii (zbyt mała ilość krwi w organizmie). Udało się go jednak uratować.
A TERAZ ZOBACZ: Pijany myślał, że wykiwa policję. Grubo się przeliczył