Karetka utknęła, w środku dziecko w ciężkim stanie. Stało się coś, czego obawia się każdy rodzic

Nie takiej reakcji ze strony strażaków spodziewał się lekarz pogotowia wiozący w karetce 13-letnią dziewczynę. Straż Pożarna w Policach odmówiła pomocy ambulansowi, który zakopał się w błocie. Powód? Procedury.

11 marca 13-letnia dziewczynka zemdlała podczas zawodów lekkoatletycznych w Szkole Podstawowej nr 8 w Policach. Na miejsce wezwano pogotowie.

Dziecko było w sytuacji zagrożenia życia. Mógł nastąpić nagły zgon sercowy - mówi lekarz pogotowia, Krzysztof Antoniak w rozmowie z tvn24.pl.

Z powodu błota karetka miała problemy z wyjazdem. Lekarz poprosił dyspozytorkę, by wezwała Straż Pożarną. Ponieważ strażacy odmówili, na pomoc przyjechała druga karetka, do której przeniesiono nastolatkę. Razem z lekarzem pojechała do szpitala przy Unii Lubelskiej w Szczecinie. W efekcie powiat policki został przez godzinę bez karetki.

- Przy jakichkolwiek komplikacjach nie byłbym w stanie pomóc tej dziewczynce. Jestem porażony tą sytuacją - dodaje lekarz.

Brak empatii

Ostatecznie, po drugim telefonie, to jednak straż pomogła wyciągnąć karetkę z błota. Niezbędny okazał się sprzęt specjalistyczny.

Komendant powiatowy PSP w Policach, Marek Gendek zapewnia, że dyżurny, który odpowiedział na wezwanie karetki słowami: "musicie sobie sami poradzić", nie złamał procedur.

- Dyżurny zachował się zgodnie z procedurami, choć mógł wykazać więcej empatii. Przy pierwszym telefonie nie było żadnych informacji o zagrożeniu życia, a jedynie o zasłabnięciu - cytuje jego wypowiedź tvn24.pl.

13-latka przebywa w szpitalu. Jej stan jest dobry.

 

Więcej o: