Ojciec dziękuje, a syn słabym głosem dodaje tylko jedno słowo. Dwa dni później 7-letni Filipek umiera

7-letni Filip Kwaśny zmarł 24 marca w Londynie. Chciał zostać pochowany przy mamie, w Wadowicach. Dzięki hojności Polaków i Brytyjczyków udało się zebrać pieniądze, by spełnić ostatnie marzenie dziecka.

O Filipie usłyszeliśmy kilkanaście dni temu dzięki brytyjskim mediom. Ciężko chory chłopiec leczył się w londyńskim szpitalu Great Ormond Street Hospital. Pan Piotr, ojciec 7-latka, zbierał pieniądze na spełnienie ostatniego marzenia syna: chłopiec chciał, aby pochowano go na cmentarzu w Wadowicach, tam gdzie zmarła w 2011 roku mama. Potrzebne było 6,5 tysiąca funtów. Udało się zebrać znacznie więcej, bo ponad 40 tys. funtów.

Zdążyli

22 marca, dwa dni przed śmiercią, pan Piotr nagrał film, na którym razem z synkiem, dziękują Pdarczyńcom. - Chciałbym wszystkim bardzo podziękować za każdy pens i za każdą złotówkę na spełnienie marzenia mojego synka - mówi do kamery wzruszony tata. - Pa!- tylko tylko i aż tyle dodaje od siebie Filip.

Filip zmarł 2 dni później, 24 marca, o godzinie 10:20.

Los go nie oszczędzał

Praktycznie przez cale życie Filip zmagał się z cierpieniem. W 2011 roku jego mama zmarła na raka mięśniaka. Rok później zachorował na nerwiakowłókniakowatość (nieuleczalną chorobę genetyczną). Rodzina przeprowadziła się do Wielkiej Brytanii i tam też zaczęła leczenie. Kilka miesięcy później doszła jeszcze białaczka szpikowa.

Na razie nie wiadomo, kiedy ciało chłopca zostanie przywiezione do kraju i kiedy odbędzie się pogrzeb.

A TERAZ ZOBACZ: Magiczny widok zorzy polarnej w Szwecji

O takich widokach marzy się przez całe życie. Tak wygląda zorza polarna w Szwecji

Więcej o: