Według ustaleń śledczych 70-letni Janusz K. działał na terenie poznańskich uczelni. Na korytarzach zaczepiał studentki, którym przedstawiał się jako profesor. Prosił o pomoc w przeprowadzeniu badań antropologicznych. W tym celu zamykał się z kobietami w sali, następnie prosił, by zdejmowały ubrania. Przyklejał (także na intymnych częściach ciała) karteczki nasączone wodą. Wszystko po to, by jak tłumaczył, zbadać ciepłotę mięśni.
Niektóre z "badanych" studentek na tym etapie rezygnowały z dalszych badań, inne wierząc w kompetencje profesora, pozwalały kontynuować "pracę". Jak podaje tvn24.pl oskarżonemu zarzuca się, że w jednym przypadku miał dopuścić się gwałtu.
Sprawa wyszła na jaw w październiku 2015 roku. Jedna ze studentek podczas inauguracji roku akademickiego na Wydziale Filologii Polskiej i Klasycznej UAM została zwabiona przez fałszywego profesora na badania. Kobieta zgłosiła sprawę na policji. Janusz K. ponownie pojawił się na uczelni w listopadzie. Wtedy został zatrzymany. Do dziś przebywa w areszcie.
Ze śledztwa wynika, że fałszywy profesor "badał" studentki od 42 lat. Już w 1975 roku na policję zgłosiła się studentka, którą profesor nakłaniał do badania. Według ustaleń policjantki z komisariatu Poznań-Stare Miasto Janusz K. miał skrzywdzić 445 studentek - podaje tvn24.pl.
Większość z jego czynów się przedawniła. Akt oskarżenia obejmuje jedynie przestępstwa, których dopuścił się w okresie od 2004 do 2015 roku. Za molestowanie seksualne grozi mu 12 lat więzienia.
A TERAZ ZOBACZ: Co się z tobą stanie, jeśli przez miesiąc nie napijesz się alkoholu? Badania mówią same za siebie