W środę ok. godz 23:20 w rejonie skrzyżowania Brynickiej i Tarnogórskiej, między lasami, przejeżdżający kierowcy zauważyli zakrwawionego mężczyznę, a obok niego porzucony rower. Na miejsce wezwano pogotowie i policję. Jak podaje tvn24.pl, 33-latek to zawodowy kolarz. Wracał z pracy, gdy nagle doszło do potrącenia. Ze złamaną nogą, połamanymi żebrami i przebitym płucem trafił do szpitala. Jest w śpiączce farmakologicznej.
W czwartek rano policjanci ponownie przeszukali miejsce zdarzenia i znaleźli reflektor od samochodu.
"Mundurowych zauważył przypadkiem strażnik leśny. Wypytał, czego szukają i odpowiedział, ze kilometr dalej w lesie widział zaparkowanego vana" - podaje tvn24.pl.
Okazało się, że auto, które wskazał strażnik leśny, to Opel Vivaro. Okazało się, że reflektor pasował do tego samochodu. Policjanci znaleźli także inne ślady na aucie, które wskazywały na potrącenie człowieka. Dzięki numerom rejestracyjnym mundurowi szybko ustalili dane właściciela pojazdu i już po godzinie byli u niego w domu.
Mężczyzna był trzeźwy. Nie przyznał się do winy. "Jednak zebrany przez policjantów materiał dowodowy pozwolił na przedstawienie 42-latkowi zarzutów" - podaje piekary.slaska.policja.gov.pl.
Za ucieczkę z miejsca zdarzenia i nie udzielenie pomocy zatrzymanemu może grozić kara nawet do 8 lat więzienia.