34-latek z Bydgoszczy był skazany za paserstwo, ale nie zgłosił się do zakładu karnego. - Po prostu zapadł się pod ziemię - mówi Przemysław Słomski z biura prasowego policji serwisowi Bydgoszcz.wyborcza.pl
Policjantom udało się ustalić, że skazany pracuje za granicą. Odkryli jednak, że paser planuje przyjechać do Bydgoszczy, żeby... wziąć ślub w miejscowym Urzędzie Stanu Cywilnego.
Funkcjonariusze potajemnie przyszli na ceremonię w cywilnych ubraniach. Odczekali, aż młoda para złoży przysięgę, wniesie toast i przyjmie życzenia od gości. Wtedy wyciągnęli kajdanki, skuli świeżo upieczonego małżonka i zaprowadzili go do radiowozu. – Wszyscy byli w szoku i z niedowierzaniem patrzyli na to co się dzieje – opowiada Słomski.