Dowcipniś na Okęciu. Tylko mandat? Nie tym razem. Podchodzi do niego przedstawiciel linii

We wtorek jeden z pasażerów na lotnisku Chopina w Warszawie pozwolił sobie na głupi żart na temat bomby w bagażu. Za karę nie poleciał samolotem i dostał dwa mandaty.

Do zdarzenia doszło we wtorek na lotnisku Chopina w Warszawie. Dowcipnisiem okazał się jeden z pasażerów lecących do Londynu. Jak informuje stołeczna policja, pozostawiając bagaż zapytał obsługę "co będzie, jak w bagażu będzie bomba?". Na pytanie pracownika, czy jest coś, co może stwarzać zagrożenie, odpowiedział, że "chyba raczej nie ma" i oddalił się, nie udzielając wyjaśnień obsłudze.

Za głupie żarty się płaci

Jego wypowiedź zaniepokoiła pracowników lotniska. Na miejsce wezwano policję. Funkcjonariusze szybko namierzyli właściciela bagażu, a pirotechnicy ze Straży Granicznej sprawdzili, czy w torbie nie znajdują się przedmioty czy urządzenia, mogące stwarzać zagrożenie. Gdy pasażer zrozumiał, że sytuacja jest bardzo poważną, zaczął tłumaczyć, ze to był tylko "głupi żart".

Interwencja zakończyła się wypisaniem dwóch mandatów karnych, po 500 zł każdy. Poza tym przedstawiciel linii lotniczych, którymi miał lecieć mężczyzna, zadecydował o wycofaniu tego pasażera z lotu i nie wpuszczenia na pokład samolotu.

Zobacz także: James jest autystykiem i nie mówi, ale ma wspaniałego przyjaciela. Nie rozstają się nawet w szpitalu

James jest autystykiem i nie mówi, ale ma wspaniałego przyjaciela. Nie rozstają się nawet w szpitalu

Więcej o: