21 kwietnia do domu 60-letniej Krystyny i 68-letniego Bogdana, przy ulicy Skłodowskiej-Curie w Lublinie, przyszedł ich sąsiad. Mężczyznę zaniepokoił fakt, że drzwi były otwarte. Jak podaje "Fakt", gdy wszedł do środka, zastał potworny widok. 60-latka i jej partner leżeli martwi.
Na miejsce przyjechała policja i prokurator. Teraz śledczy próbują odpowiedzieć na pytanie: co wydarzyło się w tym mieszkaniu? Póki co okoliczności śmierci pary owiane są tajemnicą. Wiadomo jedynie, że Krystyna i Bogdan zmarli w tym samym czasie i miejscu.
Jak podaje "Kurier Lubelski", para była ze sobą od kilku lat, poznali się na Śląsku. Pan Bogdan przyjechał do pracy do Dąbrowy Górniczej. Przekonał panią Krystynę, by razem z nim przeprowadziła się do Lublina.
Ekspedientka sklepu znajdującego się nieopodal mieszkania pary przyznała, że kobieta skarżyła się problemy z żołądkiem. - Faktycznie, pani Krystyna miała jakieś problemy. Dostała nawet skierowanie do szpitala, ale nie poszła się leczyć. Chyba bała się operacji - mówi w rozmowie z "Kurierem Lubelskim". Z kolei sąsiadka pary niejednokrotnie słyszała, jak pan Bogdan skarżył się na ból pleców przy dźwiganiu rzeczy z piwnicy. - To zaskakujące, że w tym samym czasie zmarł również jej partner, przecież on jedynie uskarżał się na problemy z kręgosłupem - tłumaczy "Kurierowi Lubelskiemu".
Sprawę bada Prokuratura Rejonowa Lublin-Południe.
Co roku ginie tu 10 tys. psów. Pomóż zatrzymać festiwal psiego mięsa. Podpisz petycję