To, co przydarzyło się Lucie Bahetoukilae, powinno być przestrogą dla wszystkich, którzy wybierają się w daleką podróż i nie znają angielskiego.
Na lotnisku w Newark w ostatniej chwili przeorganizowano ruch. Odprawa do samolotu pani Bahetoukilae odbywała się w innym miejscu, niż zakładano pierwotnie. Niestety Lucie Bahetoukilae nie mówi ani słowa po angielsku, więc się nie zorientowała, że doszło do zmian. Nie wydano komunikatu po francusku, ani nie wysłano do niej maila z informacjami o zmianie - informuje abc7ny.com.
Kiedy Lucie podeszła do dobrej w jej mniemaniu bramki, nikt z obsługi nie zauważył, że bilet pasażerki nie pasuje do kierunku samolotu, do którego chce wsiąść. Bilet został zeskanowany, a kobieta skierowana na pokład.
W samolocie okazało się, że na jej miejscu już ktoś siedzi. Wtedy kartę pokładową obejrzała stewardessa i... posadziła panią Bahetoukilae na innym fotelu. Jej podejrzeń nie wzbudził fakt, że napis na bilecie brzmiący ''Newark to Charles de Gaulle'' wskazywał zupełnie inny kierunek niż San Francisco.
W efekcie zamiast odbyć lot z Newark do Paryża, pechowa pasażerka przeleciała blisko 5 tysięcy kilometrów w złą stronę i wylądowała na zachodnim wybrzeżu USA. Spędziła następnych 11 godzin na lotnisku w oczekiwaniu na lot do domu. Kiedy w końcu postawiła nogi na francuskiej ziemi, była od 28 godzin w podróży. Co gorsza, na dokładkę do katastrofalnej pomyłki, linie United Airlines zgubiły jej bagaż.
Linie lotnicze, które dopuściły do tego fatalnego błędu, przyznały się do pomyłki i nieproszone zrefundowały jej koszty podróży, a nawet dorzuciły voucher na następny lot do Stanów. A pani Lucie Bahetoukilae może się w sumie cieszyć, że nie skończyła tak, jak pasażer innego lotu z United Airlines, którego siłą "wyprowadzono" z samolotu:
A TERAZ ZOBACZ: Każdy samolot, którym latasz jest dziurawy. Dlaczego tak jest?