Kobieta zmarła 4 maja w jednym z trójmiejskich szpitali. Jak informuje portal trojmiasto.pl, 33-latka miała na całym ciele ślady powstałe na skutek uderzeń i przypalania papierosami. Obrażenia wskazywały, że ktoś brutalnie się nad nią znęcał. Jej stan był poważny, ale lekarze mieli z nią kontakt. Dopiero po kilku godzinach od przyjazdu do szpitala, nagle doszło do pogorszenia stanu zdrowia i zatrzymania krążenia.
Według informacji, które lekarze przekazali prokuraturze, pacjentka zdążyła powiedzieć lekarzowi, że została pobita przez swojego 30-letniego konkubenta. Problem w tym, że ani policji, ani prokuraturze nie udało się przesłuchać 33-latki, bo nim szpital poinformował o tym, że na oddział przyjęto prawdopodobną ofiarę przemocy domowej, kobieta zmarła.
W tej sytuacji prokuratura zleciła zatrzymanie mężczyzny. Został doprowadzony na przesłuchanie bardzo szybko, bowiem akurat w tym czasie przebywał w policyjnej izbie zatrzymań, gdzie trafił za dokonaną wcześniej kradzież.
Mężczyzna nie przyznał się do maltretowania partnerki. Ale i tak usłyszał zarzut znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad kobietą. Został aresztowany.
Na razie sekcja zwłok nie wykazała jednoznacznie, co było przyczyną śmierci 33-latki. Zlecono dodatkowe badania histopatologiczne. Jeśli wykażą, że śmierć kobiety nastąpiła na skutek pobicia, konkubent może zostać oskarżony o zabójstwo.
Zobacz także: Dziewczynka złamała kręgosłup w wypadku drogowym. W szpitalu okazało się, że nie ma z nią rodziców