Skandal na komunii w Klukach. 200 gości nie miało co jeść. Za to obsługa bawiła się wspaniale

Przyjęcie komunijne w Klukach koło Bełchatowa skończyło się wielkim skandalem. Poszkodowanych jest 5 rodzin i prawie 200 gości.

Poszkodowani rodzice wyjaśniają, że w momencie, gdy przyjechali na przyjęcie do restauracji, okazało się, że nic nie jest gotowe. To był szok - mówi w rozmowie z Dziennikiem Łódzkim Izabela Bębnowska, mama dziewczynki, która w niedzielę przystąpiła do pierwszej komunii. - Stoły nie były przyszykowane. Brakowało miejsc. Ciasta były nie nasze, żadnych dekoracji, a rosół, do tego zimny, dostaliśmy po prawie dwóch godzinach - opowiada zdenerwowana kobieta.

Pojawiło się podejrzenie, że pracownicy lokalu są pod wpływem alkoholu albo substancji odurzających. Wezwana na miejsce policja poddała badaniu na trzeźwość jedynie menadżera.

Najbardziej poszkodowane są dzieci

Rodzice mówią, że nie mogą odpuścić tej sytuacji i nie wykluczają skierowania sprawy do sądu. Jednak podkreślają, że najwięcej szkody wyrządzono ich dzieciom. - To miała być pierwsza taka duża impreza. Staraliśmy się zapewnić im jak najlepsze wspomnienia i co z tego wyszło - mówi zniesmaczony Stanisław Chudzik. - Proszę sobie wyobrazić, jak się poczułem, kiedy dziecko mnie pocieszało, mówiąc, tato: to nie twoja wina - opowiada załamany tata.

Po ostrej wymianie zdań, większość gości wyszła z lokalu. Część rodzin udała się do domów i tam zorganizowała imprezę komunijną. Liczą, że lokal pokryje dodatkowe koszty, jakie musieli ponieść w związku ze zmianą miejsca przyjęcia. 

Właściciele lokalu utrzymują, że to jednorazowa sytuacja i nigdy wcześniej nie dochodziło do podobnych. Menadżer zaproponował poszkodowanym w ramach zadośćuczynienia darmowe zorganizowanie innej imprezy. 

Zobacz także: Dzięki internautom niewidoma dziewczynka mogła ujrzeć swoją mamę

Dzięki internautom niewidoma dziewczynka mogła ujrzeć swoją mamę

Więcej o: