Chłopiec zmarł w połowie kwietnia 2016 roku. Rodzina chciała, aby pogrzeb odbył się w rodzimym kościele w Wągrowcu. Rodzice Ksawerego i dziadek udali się wiec do parafii w celu ustalenia szczegółów pochówku. Pana Mirosława wraz z pogrążonymi w żałobie rodzicami dziecka przyjął wikariusz.
- Od samego początku rozmawiał z nami w sposób wyniosły i impertynencki - pisze w liście do portalu wagrowiec.naszemiasto.pl pan Mirosław.
Ale nie to było najgorsze. Jak wynika z relacji dziadka, ksiądz wytknął mu i jego synowi, że nie przyjmują księdza po kolędzie.
- Wyjaśniłem więc, że od trzech lat pracuję poza granicami kraju wraz z żoną, że mój syn jest kierowcą i pracuje po całej Europie i nie ma nas w domu.(...) Sprowadzili naszą wiarę i przynależność do kościoła i to w 1050 rocznicę przyjęcia chrztu przez Polskę, do kolędy i 50 lub 100 złotych, które uszły księdzu przez naszą nieobecność - cytuje wypowiedź mężczyzny wagrowiec.naszemiasto.pl.
Pieniądze to jedno, ale księdza rozzłościła jeszcze inna rzecz. Zwrócił uwagę ojcu chłopca, że skoro żyje z partnerką bez ślubu, to nie może być ojcem.
- Pan nie jest żadnym ojcem i pan nie może być ojcem, bo z akt wynika, że nie ma pan ślubu kościelnego, a kto nie ma ślubu kościelnego, nie może być ojcem - relacjonuje w liście przebieg zdarzenia pan Mirosław.
Duchowny nie omieszkał też wytknąć rodzinie, ze dziecko było późno ochrzczone (w szpitalu, przed śmiercią). W takim wypadku ksiądz oznajmił, że nie może wykonać pogrzebu, po czym poprosił wszystkich o opuszczenie plebani.
Ostatecznie dziecko pochowano w innej wągrowieckiej parafii.
Według relacji proboszcza, do biura parafialnego zgłosili się panowie Mirosław oraz Patryk, czyli dziadek i ojciec zmarłego chłopca, oraz nieznana księżom kobieta. "W rozmowie z ks. wikariuszem ustalono, że nikt z obecnych nie należy do naszej parafii" - odpowiada ks. proboszcz i precyzuje, że "pan Mirosław mieszka w Niemczech, a pan Patryk nie umiał określić parafii, do której należy".
"W związku z powyższym, zgodnie z obowiązującymi procedurami, ks. wikariusz poprosił o zgodę na pogrzeb dziecka z parafii zamieszkania jego rodziców. Ksiądz nie odmówił zatem pogrzebu, a jedynie poprosił o dopełnienie koniecznych formalności" - czytamy w odpowiedzi proboszcza.
Zobacz także: Dzięki internautom niewidoma dziewczynka mogła ujrzeć swoją mamę