16 maja na skrzyżowaniu al. Kraśnickiej i ul. Nałęczowskiej miała miejsce sytuacja, która zdenerwowałaby niejednego kierowcę. Motocyklista jechał al. Kraśnicką od strony ul. Zana. Na najbliższym skrzyżowaniu zamierzał skręcić w lewo. Zatrzymał się więc przed sygnalizatorem i czekał na zielone światło. I doczekał się, ale dopiero po 12 minutach.
Sygnalizacja, którą sfilmował motocyklista, podłączona do miejskiego Systemu Zarządzania Ruchem. Dzięki komputerom w centrali i czujnikom w nawierzchni ruch na skrzyżowaniu powinien się odbywać płynnie. "Dziennik Wschodni” zapytał urząd, dlaczego system zawiódł motocyklistę.
- Motocykl wjechał za daleko na linię zatrzymania. Widać to na samym początku filmiku - odpowiada Karol Kieliszek z Urzędu Miasta. Tłumaczy, że motocykl zjechał z czujnika wbudowanego w nawierzchnię pasa ruchu. Dlatego system "nie widział" już pojazdu czekającego na zielone światło, więc mu tego światła nie włączał - mówi Karol Kieliszek z Urzędu Miasta.
To już druga taka sytuacja, kiedy System Zarządzania Ruchem na tym skrzyżowaniu zawiódł kierowców.