Pan Stanisław był w związku ze swoją partnerką 5 lat. Nie mieli ślubu, ale mieszkali razem i korzystali ze wspólnego. Formalnie należało do niej, ale 64-letni emerytowany nauczyciel także wpłacał na nie swoje pieniądze. Znał kod PIN i miał duplikat karty bankomatowej.
Niestety po 5 latach wspólnego życia konkubina i jednocześnie właścicielka konta, zmarła. Tego samego dnia pan Stanisław wypłacił z konta 400 zł, następnego 300 zł. Jak podaje "Dziennik Łódzki", mężczyzna tłumaczył, że wypłacona suma miała pokryć koszta pogrzebu.
Jednak w świetle prawa spadkobiercą jest brat zmarłej. On dziedziczy mieszkanie siostry i jej oszczędności. I to on zauważył, że konkubent pobrał te 700 zł. Uznał, że to kradzież. Sprawa trafiła do sądu w Bełchatowie.
Sędzia zdecydował jednak, że pan Stanisław od dłuższego czasu, za zgodą konkubiny, dysponował jej kartą, zatem nie ma mowy o kradzieży czy włamaniu na konto. Sprawę umorzono, ale 64-latek i tak oddał bratu zmarłej owe 700 zł.