4-letni chłopiec spędzał weekend u babci w Świdnicy na początku kwietnia. Gdy zaczął płakać, babcia zaczęła pytać chłopca, dlaczego płacze, czy coś się stało. Jednocześnie zauważyła na jego ciele ranki - strupy i bąble. Jak podaje tvn24.pl, dziecko odpowiedziało: mamusia przypalała mnie papierosem, bo byłem niegrzeczny. Miał za długo biegać po podwórku.
Babcia zawiadomiła policję i pojechałam z 4-latkiem do szpitala. - Lekarz poddał dziecko oględzinom. Stwierdził, że ślady ujawnione przez babcię wskazują na przypalanie papierosem. U chłopca zdiagnozował też zespół dziecka maltretowanego - mówi w rozmowie z tvn24.pl Marek Rusin. Szef Prokuratury Rejonowej w Świdnicy.
27-letnia matka usłyszała zarzut znęcania się nad dzieckiem, śledczy podejrzewają, że robiła to ze szczególnym okrucieństwem. Kobieta nie przyznała się do winy. Miała powiedzieć prokuratorowi, że syn kłamie. Jednak zdaniem psychologa, który był obecny przy zeznaniach dziecka, chłopiec nie konfabulował i nie koloryzował.
Co gorsza, z opinii biegłych wynika, że rany mają różny stopień gojenia, a to oznacza, że matka mogła przypalać dziecko papierosem co najmniej 4 razy: na szyi, za uchem, na plecach i na prawej dłoni.
27-letniej matce grozi jej do 10 lat więzienia. Została aresztowana na 2 miesiące. Dzieckiem zajmuje się babcia.