Kradzione auta zazwyczaj nie wracają do właścicieli. Lądują w tzw. dziupli, są wywożone za granicę lub rozbierane na części i szybko sprzedawane. Tym razem właściciele mieli dużo szczęścia... w nieszczęściu.
Jak podaje tvp.info, w ubiegłym tygodniu złodziej ukradł porsche, które stało otwarte z kluczykami w stacyjce. Właścicielka auta wyjaśniała, że poszła na chwilę do biura męża, żeby mu coś oddać, a w aucie zostawiła 13-miesięczne dziecko. Gdy wróciła, samochodu już nie było.
Złodziej, który go ukradł, szybko zorientował się, że w środku jest mały pasażer. Dlatego też porzucił auto po zaledwie 200 metrach. W tym czasie przerażona mama zawiadomiła policję. „Ciemnoczerwone Porsche Cayenne zostało skradzione z dzieckiem w środku. Powtarzam: z dzieckiem w środku” – taką informację błyskawicznie otrzymali funkcjonariusze.
Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Policja dość szybko namierzyła auto. Dziecko prawdopodobnie nawet nie zorientowało się co zaszło, bo gdy porsche zostało zlokalizowane, maluch nadal spał.