Jak informuje Gazeta Wyborcza, autokary wjechały na położony najbliżej podstawówki parking, znajdujący się na ulicy Lewandowej. - Wokół autokarów natychmiast zaczął biegać mężczyzna z obsługi parkingu - mówi "Wyborczej" Urszula Ramczykowska, mama jednego z uczniów. Jak wynika informuje trojmiasto.wyborcza.pl, parkingowy podszedł nagle do kierowcy autobusu, starszego pana, i uderzył go łokciem w twarz. Przestraszony mężczyzna popłakał się, a z nosa pociekła mu krew.
Wszystko rozegrało się na oczach przerażonych dzieci z III, IV i V klasy. Rodzice relacjonują, że parkingowy był agresywny, a jego zachowanie pozostawiało wiele do życzenia. Rzucał obelgami nawet w stronę uczniów. Dzieci natychmiast zostały zabrane do szkoły, ponieważ mężczyzna był nieobliczalny. Na miejsce wezwano policję. Funkcjonariusze rozmawiali z obiema stronami konfliktu i starali się ustalić okoliczności zdarzenia.
Druga strona konfliktu, firma Wiparking, uważa, że zdarzenie miało zupełnie inny przebieg. Kontroler 2304 wyjaśnia, że to kierowca autobusu zaczął go szarpać, dlatego go odepchnął. Pracownik Wiparking utrzymuje również, że autokary wjechały na parking mimo widocznego zakazu, ze względu na swoje rozmiary zajęły po pięć miejsc i zniszczyły nawierzchnię. Właściciel parkingu wniósł sprawę do sądu.