Około północy rolnika obudziła głośna muzyka. Gdy wyszedł sprawdzić, co się dzieje i skąd dobiega hałas, nie mógł uwierzyć własnym oczom. Ponad 100 osób bawiło się na jego polu. - Nie wiedziałem co się dzieje, wydawało mi się, że to sen. Wieczorem widziałem tłumy zjeżdżające na naszą spokojną wieś, ale nie spodziewałem się, że wszyscy zebrali się, by imprezować na moim polu - opowiada portalowi Farmers Weekly David Rolls. Mężczyzna zaskoczony sytuacją wyprosił przypadkowych gości. Ci jednak nie posłuchali. Bezsilny rolnik postanowił samodzielnie wymierzyć sprawiedliwość.
Jak podaje farmer.pl, rolnik natychmiast poinformował o zaistniałej sytuacji policję. Jednak funkcjonariusze, po przyjechaniu na miejsce, odmówili interwencji. Uważali, że wyproszenie tak dużej grupy ludzi, którzy prawdopodobnie są w większości pod wpływem alkoholu lub narkotyków, może być ryzykowne. Mundurowi tłumaczyli, że tłum idący ulicą, może stanowić duże zagrożenie dla innych uczestników ruchu drogowego. Dlatego policjanci postanowili zaczekać, aż impreza dobiegnie końca.
Rolnik jednak nie zamierzał biernie przyglądać się łamaniu prawa i niszczeniu jego mienia. Poprosił o pomoc sąsiada i postanowił wjechać na pole traktorem z wozem asenizacyjnym. Nie wahając się ani chwili zaczął wylewać na nieproszonych gości gnojówkę. Policjanci natychmiast rzucili się w kierunku mężczyzny i wyciągnęli go z kabiny kierowcy. Teraz rolnik szacuje straty, jakie spowodował tłum. Może również skierować sprawę do sądu.