Do tragedii doszło ponad 10 lat temu w domu jednorodzinnym przy ulicy Wróblewskiego w Opolu. Małgorzata M. mieszkała tam z 42-letnim mężem. Tuż po porodzie kobieta trafiła do szpitala psychiatrycznego. "Nie chciała córeczki, ale w końcu przekonali ją do tego rodzice, mieszkający nieopodal" - informuje opolska "Gazeta Wyborcza". Po powrocie do domu, małżeństwo z pomocą rodziny zajęło się córką. Nic nie wskazywało na to, że rozegra się taki dramat.
W czerwcu 2006 roku Małgorzata M. była sama w domu. Chwyciła za ostry nóż i zadała kilkadziesiąt ciosów córce. Na koniec odcięła jej także głowę. "Policjanci, którzy przybyli wówczas na miejsce zdarzenia, mówili zszokowani, że dziecko leżało w łóżeczku. Wszędzie były ślady krwi" - podaje opolska GW.
Zbrodnią zajął się Sąd Okręgowy w Opolu. W 2007 roku umorzono postępowanie karne wobec Małgorzaty M. uznając, że w czasie morderstwa była niepoczytalna. Stwierdzono schizofrenię. Nadal stanowiła jednak zagrożenie, wiec umieszczono ją w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym.
Przed rokiem opolski sąd uchylił jednak stosowanie tego środka zapobiegawczego, bowiem biegli psychiatrzy orzekli, że kobieta nie stanowi już zagrożenia. Małgorzata M. opuściła zakład.
Teraz Prokuratura Regionalna we Wrocławiu domaga się zastosowania w stosunku do kobiety środków alternatywnych w postaci terapii, bądź elektronicznej kontroli miejsca pobytu. Ostateczną decyzję w tej sprawie podejmie Sąd Najwyższy.