Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że śpiwór dziewczyny zapalił się prawdopodobnie od palnika turystycznego. Taką wersję potwierdza także rodzina poszkodowanej. Wszystko wydarzyło się błyskawicznie. Materiał zajął się ogniem, nie pozostawiając szans 21-latce na ucieczkę.
Poparzoną kobietę przewieziono do szpitala w Siemianowicach Śląskich. Z ustaleń Dziennika Zachodniego wynika, że ma poparzone aż 70 proc. powierzchni ciała. Rodzina prosi o pomoc, potrzebna jest krew A Rh-. Osoby, które są zainteresowane oddaniem krwi, mogą zgłaszać się do dowolnej śląskiej placówki szpitalnej. W takiej sytuacji należy pamiętać, aby dodać hasło "Krew dla pacjenta Antonina Sorota".
Policja i prokuratura sprawdzają okoliczności zdarzenia. - Badamy tę sprawę, czekamy obecnie na opinię biegłego, dotyczącą tego, co wydarzyło się nad jeziorem. Część osób związanych z tą sprawą złożyła już wyjaśnienia, kolejne będą je składały w najbliższym czasie - mówi Dziennikowi Zachodniemu Edyta Szczygieł, zastępca prokuratora rejonowego w Dąbrowie Górniczej.