O sprawie informuje poznańska "Gazeta Wyborcza". - Układamy ciało na ciele, umieszczamy zmarłych w magazynie elektryków, czasami na podłogach - przyznają w rozmowie z "Wyborczą" pracownicy wojewódzkiego szpitala przy ul. Lutyckiej w Poznaniu.
W placówce działa tylko jedna komora chłodnicza, która znajduje się w prosektorium. Problem w tym, że zmieści jedynie 6 ciał. Niestety zmarłych jest co najmniej dwa razy więcej. W efekcie ciała trafiają w workach do dwóch innych pomieszczeń w podziemiach szpitala.
- Bywa, że zwłoki muszą leżeć jedne na drugich. Bywa też, że z braku miejsca trzeba je zwozić do sąsiedniego magazynu elektryków. Zmarli leżą tu wśród kartonów, skrzynek i śmieci - zdradzają GW zbulwersowani pracownicy.
Wspominają także o niechlubnym rekordzie. 4 lata temu w przechowalni znajdowała się rekordowa liczna zmarłych, aż 27. Ponadto informatorzy GW zwracają także uwagę na nieprawidłową temperaturę w kostnicach - według nich tylko dwa na trzy pomieszczenia do przechowywania zwłok mają system chłodzenia.
Zastępca dyrektora ds. lecznictwa przy ul. Lutyckiej twierdzi, że szpital od dawna przygotowuje się do modernizacji pomieszczeń do przechowywania zwłok. Przeszkodą jest brak pieniędzy.
- Mamy świadomość, że zmiany są konieczne i pilne. Wprowadzamy je. Urząd Marszałkowski przekazał nam właśnie na remont 198 tys. zł. Rozpisujemy przetarg. Zamierzamy kupić nie tylko nowoczesne chłodnie, ale też wózki do transportu zmarłych. Wszystkie pomieszczenia do przechowywania zwłok przejdą generalną modernizację. Niewykluczone też, że zmienimy ich lokalizację - mówi w rozmowie z GW Karol Chojnacki.