Proboszcz parafii na osiedlu Zatorze w Pabianicach pochował kilka tygodni temu pana Piotra. Ale już przed samym nabożeństwem ksiądz podszedł do rodziny obwieścić, że zmarły nie zasługuje na modlitwę. - Mszy nie będzie. Zrobicie kiedy indziej. Brat był pijak, jemu się msza nie należy - cytuje jego wypowiedź siostra zmarłego w rozmowie z Gazetą Wyborczą. - Poczułam się, jakby mi kto w mordę dał - dodaje pani Ewa.
Rodzina poprosiła duchownego, by chociaż 20 minut poświęcił na modlitwę za pana Piotra. Ksiądz zgodził się i miał nie mówić o zmarłym. Jednak mowa pogrzebowa, jaką wygłosił, oburzyła rodzinę zmarłego.
- Mówił, że Piotrek pił i bił matkę, że w Boga nie wierzył - mówi sąsiad rodziny w rozmowie z Gazetą Wyborczą. Siostry zmarłego odpowiedziały księdzu, że alkoholizm to choroba. Wtedy prałat miał się oburzyć, że mają czelność przerywać mu kazanie.
Wznowił mszę dopiero po kilkunastu minutach. Jak informuje GW, nad grobem szeptem rzucił „Z prochu powstałeś, w proch się obrócisz”. Nie wyczytał mszy za zmarłego. Na koniec wziął od rodziny za mszę 200 zł.
Siostry zmarłego napisały skargę na proboszcza Pabianic do archidiecezji. Jednak nie zostały wyciągnięte żadne konsekwencje. GW poprosiła więc o komentarz prałata.
Trzydzieści lat nie miałem takiego zdarzenia. Czy ja jestem winien, że on tak żył? Pił, bił matkę, zachowywał się jak łajdak? Matka co miesiąc na niego narzekała
- A kto ma niby oceniać, jeśli nie ksiądz? Ksiądz może podkreślić, że zmarły postępował źle. Zwrócić uwagę. Dlaczego mamy kogoś wybielać? - podkreślił w rozmowie z GW.