Sytuacja miała miejsce w niedzielę ok. godziny 15:00. Dwóch mężczyzn zauważyło na ulicy Witosa w Mogilnie dziwnie jadącego volkswagena golfa. Nie zastanawiali się ani chwili. Jak podaje pomorska.pl, wezwali policję, a na pobliskiej stacji sami zatrzymali kierowcę auta. Okazał się nim proboszcz z pobliskiej parafii.
Ponadto mundurowi zauważyli, że w golfie którym podróżował ksiądz, brakowało zderzaka. "Auto musiało w coś uderzyć, jednak nie ma zgłoszenia o kolizji" - dowiedziała się pomorska.pl. Badanie alkomatem wykazało, że 70-letni duchowny miał półtora promila alkoholu w organizmie. Co ciekawe, po dopełnieniu formalności na komendzie, ksiądz udał się do... kościoła, by odprawić mszę.
Po całym zajściu arcybiskup zwolnił go z funkcji proboszcza. Wkrótce stanie przed sądem.