"Mama przypalała mnie papierosem, bo biegałem". Babcia odkryła dramat małego Michałka podczas kąpieli

Rozpoczął się proces 27-latki oskarżonej o znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad synem. Kobiecie grozi do 10 lat więzienia.

Jak podaje Gazeta Wyborcza, babcia jako pierwsza zauważyła, że coś niepokojącego dzieje się z wnuczkiem. W trakcie kąpieli za uchem chłopca zobaczyła dziwną ranę. Gdy zapytała go, skąd wziął się taki ślad, usłyszała, że mama przypalała go papierosem, bo był niegrzeczny i biegał. Prokurator nie ma wątpliwości co do winy matki i dodaje:

 Kobieta w okresie od marca do 2 kwietnia przypalała go co najmniej czterokrotnie papierosem. Ma rany na ręce, szyi i plecach, co wywołało u niego syndrom dziecka maltretowanego.

Gdy babcia Michałka odkryła, co się dzieje, początkowo nie wiedziała, co robić. Jednak postanowiła działać i poszła z chłopcem do lekarza. Lekarz nie miał wątpliwości, to były oparzenia i mogły mieć od 1,5 tygodnia do dwóch. Wtedy kobieta postanowiła nie zwlekać i zgłosiła sprawę na policję. Funkcjonariusze aresztowali Paulinę S. Początkowo zaprzeczała stawianym zarzutom i mówiła, że kocha syna oraz że nigdy by go nie skrzywdziła. Jednak psychologowie i biegli potwierdzili, że dziecko nie konfabuluje.

Matka chłopca nadal utrzymuje, że nic nie zrobiła. Uważa, że były mąż chce jej odebrać syna i wspólnie z teściową zaplanowali intrygę. Według Pauliny S. jej syn został namówiony przez bliskich, aby składać fałszywe oskarżenia przeciwko matce. 

Michał przebywa aktualnie pod opieką babci, ponieważ ojciec dziecka jest w więzieniu. Sąd nie pozwolił na zwolnienie z aresztu oskarżonej matki, gdyż uważa, że istnieje realna obawa, że Paulina S. będzie się ukrywała. Dodatkowo zeznania kobiety były niespójne i chaotyczne.

Więcej o: