Do zdarzenia doszło 2 lipca ok. godziny 11:30. Gdy policjanci zatrzymali radiowóz na A2, aby rozpocząć kontrolę, podjechał do nich ford. Przez okno wychyliła się młoda kobieta. "Była wyraźnie zdenerwowana, wręcz przerażona" - informuje policja. Krzyknęła, że potrzebuje pomocy. Okazało się, że podczas postoju, w trakcie zabawy jej synek poważnie zranił się w twarz. Dziecko krwawiło.
Okazało się, że matka i ojciec dziecka, który prowadził samochód, nie są mieszkańcami województwa wielkopolskiego. Nie wiedzieli, gdzie jest szpital. Wtedy mł. asp. Ireneusz Pietrzak skontaktował się z dyżurnym. Ten poinstruował go, gdzie jest najbliższa placówka. Z kolei st. sierż. Kamil Szmidel usiadł za kierownicą radiowozu. Poprosili, by rodzina jechała za nimi.
Gdy dojechali do Łodzi na ulicach panował tłok. Ponieważ wiedzieli, że chłopiec stracił już bardzo dużo krwi i jego życie może być zagrożone, włączyli sygnały uprzywilejowania i do samego szpitala pilotowali forda. Pomogli także zdenerwowanym rodzicom przy dopełnieniu formalności.
8-latek trafił pod opiekę pracowników szpitala, którzy udzielili mu niezbędnej pomocy medycznej.