30-latek odpowiedział na ogłoszenie o pracę i został zaproszony na rozmowę kwalifikacyjną 3 lipca do jednego z łódzkich centrów handlowych. Liczył na pozytywny wynik rekrutacji. Ale na rozmowie okazało się, że nie spełnia oczekiwać pracodawcy i nie zostanie przyjęty na stanowisko pracownika ochrony.
To rozwścieczyło mężczyznę. Jak podaje policja, był bardzo zdenerwowany. Do tego stopnia, że przekazał jednemu z pracowników firmy, którego spotkał przy wyjściu, bardzo niepokojąca informację. Wzburzony powiedział, że sam lub z pomocą znajomych podłoży bombę w sklepie, tak by nikt jej nie znalazł. Żeby uwiarygodnić swoją groźbę, dodał, że pracował już wcześniej w tym miejscu jako ochroniarz, więc zna wszystkie zakamarki. Dzięki temu nikt nie da rady odnaleźć podłożonego ładunku wybuchowego.
Pracownik nie miał wyjścia i zareagował, tak jak powinien w danej sytuacji – zaalarmował dowódcę ochrony. Powiadomiono także policję. Już następnego dnia łódzcy funkcjonariusze zatrzymali 30-latka w jego mieszkaniu na Bałutach.
Mężczyzna usłyszał zarzut. Jak tłumaczył w rozmowie z policjantami był bardzo zdenerwowany, że nie dostał pracy i nie myślał logicznie mówiąc te słowa.