13 czerwca około godziny 19:00 Dariusz K. zadzwonił na pogotowie ratunkowe. W rozmowie z dyspozytorem twierdził, że jego konkubina nie żyje. Lekarz, który przybył na miejsce potwierdził zgon 48-latki. Późniejsza sekcja zwłok wykazała, że śmierć nastąpiła w skutek utopienia. Ciało kobiety znajdowało się w wannie, która była wypełniona gorącą wodą. - Pracownicy bydgoskich wodociągów potwierdzili w toku śledztwa, że woda lecąca z kranu mogła mieć 60 stopni Celsjusza - mówi "Gazecie Pomorskiej", prokurator Adam Lis, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Północ.
Dariusz K. po tym, jak wezwał pogotowie, uciekł z miejsca zdarzenia. Niedługo po tym, policja zatrzymała go pijanego w hotelu w Białych Błotach. Jak podaje "Gazeta Pomorska", oskarżyciel postawił mu zarzut zabójstwa na podstawie zebranego materiału dowodowego. Sąd aresztował podejrzanego na 3 miesiące, choć ten tłumaczył funkcjonariuszom, że uciekł, ponieważ widok martwej konkubiny go przeraził.
Kilka dni przed śmiercią 48-latki, Dariusz K. wyszedł z więzienia, gdzie odbywał wyrok za zanęcanie się psychiczne oraz fizyczne nad żoną i dzieckiem. Tamtego dnia, gdy kobieta utonęła w wannie, spożywali w domu alkohol, ale w momencie jej śmierci nie byli pijani. Para była ze sobą od dwóch lat.
Proces w sprawie zabójstwa toczy się w Sadzie Okręgowym w Bydgoszczy. "Gazeta Pomorska" informuje, że obrona próbowała wykazać, że zebrane dowody nie wskazują na winę Dariusza K., jednak sąd oddalił ten wniosek. Za zabójstwo oskarżonemu grozi do 25 lat więzienia lub kara dożywocia.