Do groźnego wypadku doszło 10 sierpnia w Kalifornii. Kamera zamontowana na kasku 27-letniego kierowcy uchwyciła niebezpieczny moment. Gdy Matthew Murray "wchodził" w ostry zakręt, nagle stracił panowanie nad kierownicą maszyny, wypadł z drogi i skierował się wprost na strome zbocze. Potem widzimy, jak spada z wysokości 78 metrów w dół.
- Myślałem, że to mój koniec. Wiedziałem, że umrę - opowiada w rozmowie z KCAL-TV kierowca.
Po odzyskaniu przytomności 27-latek zaczął wzywać pomocy. Niestety nie miał przy sobie telefonu komórkowego. Przez dłuższa chwilę nikt nie reagował. Na szczęście rannemu mężczyźnie udało się wspiąć na górę i zatrzymać nadjeżdżający samochód.
Matthew trafił do szpitala. Ma złamaną nogę, obojczyk i zapadnięte płuco, jednak jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Aktualnie wypoczywa w domu. Zapowiedział, że nigdy więcej nie wsiądzie już na motor.