Wsadzili go do aresztu, bo miał w aucie biały proszek. Ale wyniki badań pogrążyły policję

3 miesiące temu mundurowi znaleźli w aucie Karlosa biały proszek. Kierowca trafił do więzienia, ale dopiero po 90 dniach na jaw wyszło, że jest niewinny.

Karlos Cashe został zatrzymany przez policjantów z Florydy do kontroli. Zwrócił na siebie ich uwagę, bo jechał samochodem bez włączonych świateł. Jednak nie skończyło się tylko na mandacie.

Jak podaje „Daily Mail”, w trakcie kontroli pojazdu policjanci zauważyli na fotelach i dywanikach samochodowych rozsypany proszek. Od razu sprawdzili, czy mężczyzna był wcześniej karany. Okazało się, że w 2015 roku został warunkowo zawieszony za posiadanie kokainy i marihuany. Założyli zatem, że i tym razem Karlos zapewne przewozi narkotyki. Jeden z mundurowych miał nawet „spróbować” tajemniczej substancji - informuje „Daily Mail”.

W efekcie Karlos Cashe został aresztowany. Przez cały pobyt za kratami powtarzał, że jest niewinny. Musiał czekać aż 90 dni, by potwierdziła się jego wersja. Placówka medyczna, do której trafiła próbka proszku z jego samochodu nie miała wątpliwości - to nie był żaden narkotyk, a gips.

To nagranie z wypadku pokazuje, dlaczego powinniśmy wozić dziecko w foteliku

Więcej o: