Rodzice z Długołęki czekali trzy dni w kolejce. Tak wyglądała walka przyszłość ich dzieci

"Kto pierwszy, ten lepszy" - to zasada rekrutacji do żłobka dla dzieci, które uzyskały taką samą liczbę punktów. Szkoda tylko, że nikt nie pomyślał, jak wielu jest takich maluchów.

Rodzice z Długołęki w województwie dolnośląskim na własnej skórze poczuli, co oznacza walka o miejsce w żłobku. Dzieci z tą samą liczbą punktów przyjmowane są... według kolejności zgłoszeń. Taki zapis regulaminu zmusił opiekunów do podjęcia radykalnych rozwiązań.

Utworzono komitet kolejkowy

Już w piątek o 8 rano, na 3 dni przed terminem zgłoszeń, przed jednym z gminnych żłobków ustawiła się kolejka. Rodzice spędzili w niej cały weekend, tylko po to by w poniedziałek ich maluchy udało się zarejestrować w systemie.

- To nie jest tak, że każdy z nas siedział trzy dni. Wypracowaliśmy system zmianowy i dzięki temu przetrwaliśmy. Myślę, że to jest sukces, że się tak dogadaliśmy - tłumaczyła tvn24.pl jedna z oczekujących. I dodaje: "teraz trzeba wypracować takie rozwiązanie, żeby uniknąć tego na następny rok, ale generalnie my stoimy tutaj z własnej woli".

Zawiódł system

Wszystko przez niedopatrzenie w systemie. Dzieci, których rodzice dostaną taka samą liczbę punktów, dostają się do placówki opiekuńczej według kolejności zgłoszeń. Dlatego wszystkim tak bardzo zależało, żeby być na miejscu jak najwcześniej. 

Jak tłumaczy Marta Ściesielska, dyrektora żłobka w Długołęce, nie wiadomo jeszcze, ile dzieci uda się przyjąć w tym roku. Choć rekrutacja kończy się 30 kwietnia, już teraz nie ma żadnych wolnych miejsc. Gmina obiecuje, że podejmie działania, które pozwolą zapobiec podobnym scenom w następnych latach.

Więcej o: