Sytuacja miała miejsce na skrzyżowaniu ulic Urzędowskiej i Alei Niepodległości w Kraśniku. To tam policyjny radiowóz zatrzymała 47-letnia kobieta, była zapłakana. Powiedziała mundurowym, że wiezie syna do szpitala, który uległ nieszczęśliwemu wypadkowi podczas pracy kosiarką. Jak informuje lubelska policja, liczyła się każda minuta ponieważ mężczyzna miał poprzecinane palce prawej ręki.
Mundurowi zareagowali błyskawicznie. Włączyli sygnały dźwiękowe i prawie 8 - kilometrową ulicą miasta, za zgodą dyżurnego kraśnickiej jednostki, pilotowali samochód do szpitala powiatowego. Dzięki ich pomocy 24-latek szybko dostał się pod opiekę lekarzy oddziału ratunkowego kraśnickiego szpitala.
Jak poinformował asp. Krzysztof Tyniecki, dzisiaj odwiedził matkę młodego kraśniczanina, która przekazała, iż syn czuje się dobrze, a pomoc medyczna została udzielona na czas.