Dwuletnia Hania trafiła do szpitala tego samego dnia, gdy jej mama i partner dostali pieniądze z 500 plus. Kamil K. kupił 8 piw i wafelki dla dzieci - sześciolatki i dwulatki. Na prośbę pani Justyny został w domu z młodszą dziewczynką, a ona poszła do sklepu. Po zakupach odwiedziła siostrę partnera. - Zadzwonił mój brat z informacją, że Hania wypadła mu z wózka i nie rusza się. Justyna w tym momencie była u nas, pojechaliśmy na miejsce - mówi w materiale "Uwagi" siostra Kamila K.
W domu okazało się, że mężczyzna nie wezwał nawet karetki. Był nietrzeźwy, więc prosił partnerkę, by tego nie robić. Matka dziecka również była pod wpływem alkoholu - opowiada szwagier "Uwadze”. To on wezwał pogotowie.
W szpitalu lekarze szybko zorientowali się, że dziecko nie wypadło z wózka. - Masywny guz dziecka, liczne sińce na kończynach górnych, zmiany bliznowate po prawej stronie brzucha, rana w okolicy ust wzbudziły nasze wątpliwości - mówi "Uwadze" Sybilla Brzozowska-Mańkowska z SOR w Gorzowie Wielkopolskim.
Lekarze wezwali policję. Po przesłuchaniu 29-letnia matka Hani została zwolniona do domu. Jej 26-letni partner został tymczasowo aresztowany. Za spowodowanie ciężkich obrażeń u dziecka i znęcanie się psychiczne i fizyczne grozi mu kara 10 lat więzienia. Mężczyzna nie przyznaje się do winy.
Stan dziewczynki jest ciężki.