Tajemnicze zaginięcie 3-latki. Szuka jej całe Zabrze, ale to dziadek przykuwa uwagę policji

52-letni mieszkaniec Zabrza zgłosił na policji zaginięcie 3-letniej wnuczki. Twierdził, że dziecko zniknęło z podwórka sprzed jego mieszkania, gdy poszedł na górę zanieść zakupy. Prawda okazała się zupełnie inna.

Do zdarzenia doszło na początku czerwca na ul. Korczaka. 52-letni dziadek zeznał na komendzie, że był z 3-letnią wnuczką na zakupach. Gdy wracali, dziewczynka miała czekać na dziadka na podwórku, w czasie gdy on zanosił zakupy do domu. Kiedy mężczyzna wrócił, dziecka już nie było.

 Jak podaje śląska policja, w poszukiwania zaangażowali się nie tylko zabrzańscy stróże prawa, ale również policjanci katowickiego oddziału prewencji, którzy w tym dniu pełnili służbę w Zabrzu. Sprawdzili palce zabaw, sklepy, komunikacje miejska, postoje taksówek, stacje paliw, przeczesano osiedla. Wszystko na nic.

Nie było żadnego zaginięcia
Podczas, gdy mundurowi szukali dziecka, zachowanie dziadka wzbudziło podejrzenia policjantów. Mężczyzna stawał się coraz bardziej agresywny. Badanie alkomatem wykazało, że miał w organizmie ponad 1,6 promila alkoholu.

Mundurowi dotarli także do nagrania z jednej z kamer na osiedlu. "Film  jednoznacznie wskazywał, że mężczyzna wchodzi ze swoją wnuczką do klatki schodowej, a po chwili wybiega na zewnątrz bez niej" - podaje śląska policja. Podczas sprawdzania piwnicy i mieszkania sąsiadów, mundurowi usłyszeli dziewczynkę wołającą dziadka.

Okazało się, że zamknął dziecko w mieszkaniu i zapomniał o tym z powodu upojenia alkoholowego. Dziewczynka cała i zdrowa trafiła pod opiekę rodziców, którzy przyjechali z pracy.

Po wytrzeźwieniu, nieodpowiedzialny dziadek usłyszał zarzut narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia osoby, nad którą miał obowiązek opieki. Mężczyzna przyznał się do winy i dobrowolnie poddał karze 6 miesięcy ograniczenia wolności poprzez wykonywanie kontrolowanych, nieodpłatnych prac społecznych.

Więcej o: