W nocy z 18 na 19 września matka 15-letniego syna wszczęła alarm. Chłopak spotkał się o 16:00 z rok młodszym kolegą. Mieli iść razem na spacer do miasta. Nie wracali przez kilka godzin. W końcu o 22:00 matka jednego z nich powiadomiła o sprawie dyżurnego kraśnickiej komendy. Była zaniepokojona, bo jej syn nie dawał znaków życia. Dowiedziała się też, że jego kolega także nie wrócił do domu.
Lubelska policja ruszyła na poszukiwania chłopców. Około 1:00 jeden z patrolujących okolice patroli zauważył dwóch nastolatków. Szli drogą krajową nr 19 w kierunku Kraśnika. Okazało się, że są to zaginieni. W rękach nieśli kaski motocyklowe i puszkę niebieskiej farby w sprayu. Powiedzieli policjantom, że pojechali skuterem do Lublina, ale zabrakło im paliwa, więc skuter zostawili w Niedrzwicy, a pozostałe 30 km chcieli pokonać… piechotą.
Mundurowi pojechali we wskazane przez chłopców miejsce i odkryli przykrą prawdę. Jak podaje lubelska policja, motorower okazał się kradziony. Nieletni przyznali się, że włamali się do garażu w Kraśniku i ukradli pojazd. Skuter oraz skradzione kaski zostały przez nich przemalowane za pomocą farby w sprayu. Tak zamaskowanym motorowerem udawali się na wycieczki po okolicach Kraśnika i do Lublina.
Chłopcy zostali przekazani opiekunom. Zajmie się nimi Sąd Rodzinny i Nieletnich.