Zespół stresu pourazowego jest zaburzeniem, które szczególnie często dotyka żołnierzy powracających z wojny. Tak było też w przypadku Josha Marino, który doznał obrażeń mózgu w wyniku wybuchu w Bagdadzie. Ze służby wrócił nie tylko z obrażeniami czaszki, ale i chorobą psychiczną, z którą nie był w stanie sam sobie poradzić. Było tak źle, że postanowił popełnić samobójstwo.
Josh przygotował wszystko, czego potrzebował. Znalazł odpowiedni nóż, napisał pożegnalny list i zostawił go na swoim komputerze. Postanowił jeszcze wyjść na dwór zapalić ostatniego papierosa. Wtedy wydarzyło się coś, czego nie przewidział. Z krzaków dobiegło go miauczenie kota. Czarno-biały zwierzak podszedł do żołnierza i zaczął się ocierać o jego nogę, pozwalając się głaskać.
W tym momencie Josh się popłakał. Zaczął myśleć o swoich problemach i problemach kociaka. Zastanawiał się, co może zrobić, żeby mu pomóc. Ostatecznie zrezygnował z próby samobójczej.
Od tej pory codziennie wychodził na dwór z puszką tuńczyka i karmił kota, który zawsze wskakiwał mu na kolana. Doszło do tego, że zwierzak zaczął reagować na głos Josha. Mężczyzna dzięki tej ''znajomości'' poczuł się bezpiecznie.
Kociak niestety zniknął w tajemniczy sposób. To był prawdziwy cios. Josh jednak w międzyczasie zaczął układać na nowo swoje życie, zaczął nawet spotykać się z dziewczyną, którą znał jeszcze z liceum. Po kilku miesiącach razem udali się do ośrodka adopcyjnego z kotami. Tam niespodziewanie jeden ze zwierzaków zaczepił Josha, kiedy przechodził obok jego klatki. Choć trudno w to uwierzyć, to był ten sam kot, który uratował mu życie.
Josh adoptował go od razu i nazwał Scout. Razem spędzili resztę dni zwierzaka.
Historia tego niezwykłego spotkania zainspirowała powstanie filmu fundacji Mutual Rescue. Organizacja ta zajmuje się pokazywaniem, jak bardzo kontakt ze zwierzętami może pomóc ludziom w trudnych sytuacjach.