Temu rabusiowi nie można zarzucić braku ''profesjonalnego'' przygotowania. William Joe Johnson miał problemy finansowe, więc postanowił rozwiązać je w stylu bohaterów filmów akcji.
Podszedł do sprawy bardzo poważnie. Ponieważ najwyraźniej nie miał doświadczenia w tej materii, wpisał w wyszukiwarkę "jak obrabować bank" i zapoznał się z opiniami internetowych ekspertów.
Zgodnie z ich zaleceniami znalazł odpowiednia placówkę i wybrał się do niej na zwiady. Okazało się, że kasjer w tym banku był trochę zbyt okazałej postury, co mogło stanowić pewien problem. Dlatego Johnson przezornie nie dał się ponieść ambicji i wybrał inny bank.
Najwyraźniej następny kasjer był wystarczająco chudy, bo jak podają śledczy, Johnson tuż przed godz. 11, 5 października, przeszedł od teorii do praktyki i zażądał gotówki, strasząc pracownika banku rzekomo posiadaną bronią. Udało się, rabuś dostał gotówkę i uciekł. Policja nie ujawnia, jaką kwotę ukradł złodziej.
Najwyraźniej coś w zbrodni doskonałej pana Johnsona zostało jednak niedopracowane, ponieważ późnym wieczorem w poniedziałek 9 października został aresztowany.
Policja podaje, że w czasie przesłuchania Johnson przyznał się do zarzucanego mu czynu i wyjawił śledczym jak przeprowadził swój szatański plan z Google w roli głównej. Okazało się też, że nie może oddać skradzionych pieniędzy, ponieważ zdążył już je wydać.
Zadziwiając śledczych, po raz kolejny, rozsądkiem i praktycznym podejściem do życia, Johnson zeznał, że większość pieniędzy przeznaczył na czynsz. Reszta poszła na narzędzia i (tu drobne szaleństwo) na narkotyki. Johnson, zadowolony z nowego zajęcia, planował obrabować kolejny bank następnego dnia, czyli 10 października.
W ogólnym rozrachunku nie wyszło mu to na zdrowie, ale w więzieniu nie będzie musiał się przynajmniej martwić o czynsz.
Więcej informacji znajdziecie na stronie Biura Szeryfa Hrabstwa Pinellas.
A teraz zobacz: