Był wieczór, gdy w szatni pływalni CRS doszło do przykrego incydentu. O sprawie informuje "Gazeta Lubuska". Była godzina 19:00, gdy klienci zawiadomili ochroniarza o uciążliwym smrodzie, jaki unosił się w szatni. Dodali, że „zapach był mocno drażniący”.
Ochroniarz poszedł do szatni i szybko przewietrzył pomieszczenia - mówi dyrektor Jagiełowicz w rozmowie z „Gazetą Lubuską”. Klienci byli zmuszeni odczekać jakiś czas po szatnią. Po wywietrzeniu wrócili do pomieszczenia po swoje rzeczy.
Na chwilę obecną nie wiadomo, jaką substancję wyczuli klienci basenu oraz, kto ją rozpylił. Nawet nie wiadomo, czy to był środek czy substancja. Obsługa stara się dociec prawdy. Ma nadzieję, że pomoże jej w tym analiza monitoringu. - Możliwe, że kamery coś zarejestrowały, np. sprawców ewentualnego rozpylenia środka - mówi GL dyrektor Jagiełowicz.