Rejestrował swoją podróż kamerą. Nagle samochód przed nim zniknął

Mężczyzna, który przy pomocy kamery w samochodzie rejestrował ruch na ulicy, był świadkiem niecodziennego wypadku.

Kierowcy na drogach muszą wykazać się nie lada czujnością. Nawet, jeśli sami jeżdżą ostrożnie, powinni zachować dystans i uważać na innych uczestników ruchu. 

Niecodziennej sytuacji na autostradzie doświadczył kierowca, który przy pomocy kamery samochodowej zarejestrował dziwny wypadek. Podczas jednej z podróży, był o krok od wypadku. Wszystko mogło skończyć się naprawdę tragicznie. Na szczęście kierujący pojazdem uniknął kolizji. Co więcej, stał się świadkiem sytuacji, w której jadący przed nim samochód nagle... zniknął!

Całe zdarzenie zobaczyć możemy na filmie zamieszczonym w serwisie YouTube. Kierowca zarejestrował, jak jadący przed nim samochód zaczyna dymić. Po chwili auto rozbłyska rażącym światłem. Kiedy nagrywający zdarzenie kierowca wymija chmurę fioletowego ognia, okazuje się, że samochód zniknął. Na drodze pozostały po nim jedynie pasy ognia. 

 

Po obejrzeniu filmu z tym niecodziennym wypadkiem, aż trudno nie skojarzyć go z przygodami szalonego naukowca z filmu " Powrót do przeszłości" Roberta Zemeckisa. Jego bohater, Emmet Brown konstruuje wehikuł czasu, którym przenosi w przeszłość swojego przyjaciela. Moment, w którym znika jego maszyna, wygląda niemal identycznie, jak zarejestrowany na autostradzie wypadek.

 

Idąc tym tropem, może właśnie jesteśmy świadkami takiego "powrotu do przyszłości"? Nagranie z kamery umieszczonej na desce rozdzielczej pochodzi sprzed kilku lat, ale z jakiegoś powodu własnie teraz znowu zaczęło krążyć w sieci. W sumie, chyba nawet mamy nadzieję, że jest to jedna z podróży w czasie. Bo jeśli nie, co w takim razie stało się z samochodem? 

Na rosyjskim półwyspie szalało ogniste tornado. To się działo naprawdę