Już niedługo przy wigilijnych stołach zasiądziemy z całą rodziną. Pobawimy się nowymi klockami z bratankiem, wypijemy toast ze szwagrem i pomożemy w przygotowaniach kolacji teściom.
Współczesne nazwy pokrewieństwa brzmią zupełnie inaczej niż kiedyś. Niektóre nazwy staropolskiego powinowactwa mogą zaskoczyć.
Na matkę i ojca męża jego żona mówiła kiedyś świerka i świekier. O siostrze męża i jej mężu powiedziałaby zełwa i zełwin.
Dziewierzem był brat męża, a jego żoną jątrew.
Jak podaje poradnia językowa PWN, rodzice o żonie swojego syna mówili snecha. Matka i ojciec ich zięcia to swatka i swat.
Z kolei matka i ojciec snechy (dzisiejszej synowej) to współteściowa i współteść.
Mąż na siostrę żony mówił świeść, a na jej męża paszenog. O bracie swojej żony powiedziałby szurzy, a o jego żonie szurzyna. Natomiast dla rodzeństwa mężem siostry był niegdyś swak.
Poza obco brzmiącymi określeniami w mowie staropolskiej znajdziemy także nazwy pokrewieństwa używane do dzisiaj.
Mąż córki to niezmiennie zięć, a żona brata to bratowa. Także rodzice żony od dawna to teść i teściowa.