Mężczyzna używa młota pneumatycznego i wbija się w podłoże. Zupełnie niespodziewanie następuje ogromny wybuch. Ogień bucha na wysokość kilku metrów i obejmuje zarówno sprawcę wypadku, jak i jego kolegę, który stał obok.
Gdy chmura dymu i ognia opada, okazuje się, że robotnicy nie doznali poważnych poparzeń. Szybko o własnych siłach uciekają z miejsca wybuchu.
Komentujący film ludzie twierdzą, że mężczyzna musiał trafić na kabel wysokiego lub średniego napięcia. Uznali też, że do zdarzenia doszło przez brak doświadczenia. Podejrzewają, że nie był wykwalifikowanym pracownikiem, a przypadkowym robotnikiem "z ulicy".
Pojawiły się też głosy, że brak widocznych obrażeń u mężczyzn wcale nie oznacza, że nic im się nie stało. W takich sytuacjach wiele obrażeń daje o sobie znać dopiero po jakimś czasie. Dlatego ofiary takich wypadków powinny bezwzględnie zgłosić się na obserwację do szpitala.
Pozostaje też pytanie, czy pracodawca zadbał o odpowiednie zabezpieczenia na terenie budowy. Mogło dojść do prawdziwej tragedii.