W sobotnią noc 20 stycznia mieszkaniec Głogowa zauważył leżącą na placu festynowym nad Odrą kobietę. Była częściowo rozebrana, co wzbudziło w nim podejrzenia, że mogło dojść do gwałtu.
Gdy na miejscu pojawiła się policja, funkcjonariusze nie mogli dogadać się z 34-latką, ponieważ była zbyt pijana. Miała aż 4,62 promila alkoholu we krwi, co oznacza, że przekroczyła dawkę śmiertelną.
Żeby z nią porozmawiać trzeba było poczekać aż do poniedziałku. Po wytrzeźwieniu nie zgłosiła nam żadnego zawiadomienia o przestępstwie. Nie było też obrażeń, które mogłyby wskazywać na to, że do niego doszło - informuje Bogdan Katela, oficer prasowy głogowskiej policji w rozmowie z Gazetą Lubuską.
Pani Małgorzata nie pamiętała, co działo się z nią poprzedniej nocy. Została przesłuchana i zwolniona do domu. Jak się potem okazało kobieta jest znana policjantom z hucznego imprezowania.
Jak donosi Gazeta Lubuska. już kilka dni po zajściu znajomi 34-latki wezwali policję z obawą, że kobieta może zrobić sobie krzywdę. Na szczęście nieprzyjemna sytuacja skończyła się tylko pouczeniem.
Komendy nie prowadzą statystyk na temat pomiarów alkomatem, a po przekroczeniu 4 promili urządzenia przestają być precyzyjne, jednak głogowska policja przyznaje, że Pani Małgorzata jest w tej dziedzinie rekordzistką powiatu.
Mamy nadzieję, że następne osiągnięcie kobiety obejmie mniej niebezpieczną i szkodliwą dla zdrowia dziedzinę.