To najdziwniejsze zgłoszenie ze Szczecina. Zaczęło się od zapłakanej kobiety, która mówi, że kurczak zabił jej pieska

Straż miejska ze Szczecina zdradza powody najciekawszych interwencji. Wśród nich znalazło się np. wezwanie do zabitego przez kurczaka yorka.

Źle zaparkowane auta, bezdomni czy awantury w parkach to jak okazuje się nie są jedyne powody, by zatelefonować do straży miejskiej. Strażnicy miejscy ze Szczecina mają 200 interwencji dziennie i czasem zdarza im się wysłuchać naprawdę niesamowitych historii.

Pewnego dnia do dyżurnego zadzwoniła roztrzęsiona kobieta, która opowiedziała o tragedii, jaka spotkała ją całkiem niedawno. Wyjaśniła, że jakiś czas temu pokaźny kawał zamrożonego kurczaka upadł na jej małego pieska. Delikatny york niestety nie przeżył bliskiego i gwałtownego spotkania z mięsem.

Dyżurny nie miał pojęcia, jak może pomóc kobiecie w tej sytuacji, jednak słuchał cierpliwie dalszej historii. Śmierć biednego psiaka to był dopiero początek. Okazało się, że mieszkanka Szczecina chcąc uchronić swoją córkę przed rozpaczą za zwierzakiem, kupiła kolejnego. Postarała się, aby wyglądał identycznie, zaprowadziła do psiego fryzjera, a potem wyprowadziła nowego pupila na spacer za miasto. Tam doszło do kolejnego dramatu.

Jak podaje szczecinnonstop.pl, mały york został porwany przez jastrzębia. Gdyby nie szloch w słuchawce, dyżurny pomyślałby, że to jakiś kiepski żart. Kobieta zadzwoniła na pomoc, aby zdobyć numer do łowczego miejskiego. Chciała dowiedzieć się od niego, gdzie znajdują się gniazda jastrzębi. Miała nadzieję, że "coś jeszcze zostało" z jej pieska.

Niestety nie znamy dalszych losów pechowej właścicielki, ani jej porwanego psa. Wiemy jednak, że na niektóre rasy należy zwracać szczególną uwagę, bo są szczególnie delikatne.

Więcej o: