Jak podaje "Gazeta Wyborcza" z Trójmiasta, pacjenci karetek na Pomorzu w 84 proc. nie otrzymują odpowiednich leków przeciwbólowych. I dosłownie - "wyją z bólu", zanim trafią do szpitala.
Przeprowadzona przez ekspertów z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego kontrola wykazała, że pacjenci tzw. urazowi (np. po wypadkach) nie otrzymują odpowiednich leków przeciwbólowych. Lekarze posiłkują się głównie ketoprofenem, co, jak mówi prof. Basiński, na którego powołuje się "Gazeta Wyborcza", jest tak samo skuteczne w leczeniu, jak woda święcona.
Jest to ogólny problem dla ratowników, którzy z wielu powodów nie podają leków o wiele silniejszych, ale również o wiele bardziej ryzykownych. Pacjent nie otrzyma morfiny lub fentanylu, ponieważ lekarze "boją się" - jak mówi anonimowo jeden z ratowników z Gdańska.
Wszystko przez to, że jeśli pacjent jest nieprzytomny i otrzyma dawkę silniejszego leku, może się okazać, że jest na niego uczulony. Silniejsze leki wpływają też na możliwość rozpoznania schorzenia - chory nie powie, że boli go w konkretnym miejscu (co może świadczyć o urazie), ponieważ... po lekach go nie boli.
Problem dotyczy niestety również najmłodszych pacjentów. I wcale nie kończy się po opuszczeniu karetki - polskie szpitale generalnie mają ogromny kłopot z leczeniem u ludzi bólu.
Więcej o sprawie przeczytasz w "Gazecie Wyborczej" pod TYM linkiem.