Spacerował po wsi, gdy zobaczył na drodze wielką gałąź. Chwycił ją, ale nie wiedział, że ryzykuje tym życie

Mężczyzna chciał usunąć gałąź, która zaczepiła się o kabel wysokiego napięcia. Poraziło go aż 11 tysięcy woltów.

W Wielkiej Brytanii nadal trwa usuwanie skutków burzy śnieżnej, która spowodowała liczne awarie prądu na wyspach. Na jedną ze złamanych pod wpływem silnego wiatru gałęzi, trafił mężczyzna spacerujący po wsi Mottram.

Zamiast natychmiast wezwać odpowiednie służby i odsunąć się od fragmentu drzewa, postanowił sam usunąć przeszkodę. Chwycił za gałąź, żeby odrzucić ją w bezpieczne miejsce. Okazało się, że była zaplątana w przewód wysokiego napięcia. W chwili, gdy mężczyzna dotknął drewna, poraziło go aż 11 tysięcy woltów. Ledwo to zauważył i chciał iść dalej.

Jak podaje Daily Mail, dopiero gdy zaczął czuć "lekkie mrowienie" na całym ciele, skontaktował się z operatorem linii, który polecił mu odsunąć się jak najszybciej od miejsca zdarzenia. Elektrownia także zareagowała natychmiast i wyłączyła zasilanie, do momentu sprawdzenia terenu.

To największy szczęściarz na świecie. Gałęzie przewodzą prąd i często są przyczyną śmierci w sytuacjach, jak ta - mówi Chris Fox z Electricity North West. 

Wyjść bez szwanku po porażeniu prądem o mocy 11 tysięcy woltów, to nie lada sztuka. Mężczyzna miał więcej szczęścia niż rozumu. Przed śmiercią ochroniły go rękawice, masywne buty oraz fakt, że gałąź była jakimś cudem całkiem sucha.

Przypadek mężczyzny z Mottram jest wyjątkowy i nie należy brać z niego przykładu. Chris Fox zaapelował do mieszkańców o rozsądek i poprosił o kontakt z odpowiednimi służbami, kiedy spotka ich podobna sytuacja, co farciarza z Mottram.

Na ten pomysł mogli wpaść tylko Francuzi. To miasto jest zasilane serem

Więcej o: