Fani Xiaomi doczekali się wreszcie salonu marki w Polsce. 24 marca w krakowskim Centrum Serenada odbyło się wielkie otwarcie sklepu. Tak dużego zainteresowania nikt się nie spodziewał.
Salon przygotował dla klientów atrakcyjne niespodzianki. Poza darmowymi upominkami, odwiedzający sklep mogli zgarnąć sprzęt w bardzo atrakcyjnych cenach. Oczywiście liczba prezentów oraz produktów dostępnych w promocji była bardzo ograniczona.
Jak zwykle w takich sytuacjach, żeby skorzystać z super ofert, trzeba było się nieźle wysilić i odstać swoje. Już przy ruchomych schodach prowadzących na drugie piętro galerii, widać było tłumy czekające w kolejce na wielkie otwarcie.
Gdy wybiła wyczekiwana godzina, setki osób ruszyły biegiem w kierunku drzwi salonu.
Jak donosi spidersweb.pl, pierwszy klient nowego sklepu Xiaomi przyjechał do galerii już dzień wcześniej o 21. Dzięki temu otrzymał upragnioną opaskę z numerem 1, która uprawniała go do odwiedzin w salonie w pierwszej kolejności.
Przyjechałem tu o 21:00 wczoraj, żeby zobaczyć, w jakiej lokalizacji jest sklep. Miałem zamiar spać przed wejściem całą noc, ale zauważyłem ubikację naprzeciw, w której zamknąłem się i przespałem do 9:00 rano - opowiada autorowi bloga spidersweb.pl
Pan Karol wyposażył się na tę okazję w ciepłą kurtkę oraz kawałek styropianu, aby było mu wygodniej spędzić noc. Poza nim kilka osób czekało na otwarcie już od okolic 6 rano, jednak najwięcej klientów pojawiło się w galerii tuż przed zaplanowaną przez właścicieli godziną.
Filmy z otwarcia salonu szybko trafiły do sieci i zyskały tysiące widzów. Większość komentarzy drwiła z zachowania klientów i wyśmiewała ich pęd w kierunku sklepu. Nie obyło się bez wyzwisk i złośliwości
Płyną jak elektrony w kablu wysokiego napięcia - pisze Miraz Mirazh.
Jednak wiele osób zauważyło, że nazywanie ludzi korzystających z promocji zwierzętami, jest bardzo niesprawiedliwe.
W USA w czarny piątek ludzie średniej klasy(nie tylko tej najniższej) którzy zarabiają po 10-15 razy tyle niż przeciętny Polak tez sobie zaoszczędzają w taki sposób i nikt nie nazywa ich zwierzętami jak w komentarzach - twierdzi Jan Pan.
Ale tak szczerze, kto nigdy nie skorzystał z promocji, niech pierwszy rzuci kamieniem!
Drodzy Czytelnicy!
Wasz głos jest dla nas bardzo ważny.
Dlatego chcemy pisać dla Was o rzeczach, które najbardziej Was interesują i są Wam najbliższe. Jeśli jest jakaś historia, którą chcecie nam opowiedzieć i się nią podzielić z innymi, jeśli jest jakaś sprawa, którą chcielibyście nagłośnić, jakiś problem, który chcecie rozwiązać - piszcie do nas na adres buzz_redakcja@gazeta.pl.
Czekamy na Wasze listy - Redakcja Buzz.gazeta.pl